
Johnny: Oparta na prawdziwej historii opowieść o miłości do świata i drugiego człowieka oraz o tym, że każdy zasługuje na drugą szansę. Gdy Patryk dostaje ją od ks. Jana Kaczkowskiego, nie podejrzewa nawet, jak odmieni to jego życie.
Producenci filmu postawili na reżyserski debiut bardzo młodego twórcy. Daniel Jaroszek wcześniej miał do czynienia z teledyskami i zdecydowanie widać to w warstwie formalnej filmu, która szczególnie na początku może się podobać. Wizualne fajerwerki z czasem jednak schodzą na dalszy plan, bo też zmienia się ton historii. Dalej towarzyszy nam niebanalny humor Kaczkowskiego, ale jednak przebywanie na terenie hospicjum wymaga nieco innych środków wyrazu, by dać widzom okazję do kontemplowania. Johnny ma jednak całe mnóstwo świetnie napisanych linijek dialogowych, bo jak zresztą kiedyś powiedział ksiądz Kaczkowski: „ze śmierci trzeba żartować, bo gdyby była śmiertelnie poważna, to by nas zabiła”. Filmowi towarzyszy więc ciągłe poczucie ciepła i radości, ale tutaj niestety muszę się przyczepić do nadmiaru słodkości. Za dużo ziarenek znalazło się w tej cukierniczce i można niekiedy mieć wrażenie, że oglądamy kolejną uroczą produkcję realizowaną przez TVN, w których zawsze wszystko jest takie urocze. Mało brakowało, żeby pod koniec wszyscy wyszli z więzienia i zaczęli klaszczeć, tańczyć i radować się życiem. Niemniej, to bardzo ważny film, bo nieczęsto mamy okazję w polskim kinie do rozmawiania o śmierci i odzierania instytucji pomocy z mitów i niewiadomej, bo jednak często odwracamy się od miejsc, w których można znaleźć cierpienie. Johnny pokazuje, że można tam też odszukać radość i ważne jest, aby każdy z nas miał kogoś, kogo będziem mógł złapać za rękę w ostatniej minucie naszej obecności na tym świecie.
Na pewno wielu z widzów zastanawia się, jak tym razem aktorsko wypadł Dawid Ogrodnik. Kolejny raz portretuje na ekranie postać rzeczywistą i znowu moim zdaniem robi to w sposób wybitny. Być może nie przekona tych, którzy narzekają na jego manieryzm, ale fizyczna i psychiczna transformacja jest odczuwalna, bije z ekranu i zarówno jego sposób poruszania, jak i wypowiadania się, robi wielkie wrażenie. Jego autentyczność pomaga w śledzeniu tej historii i uwiarygadnia postać Kaczkowskiego, bo zawsze łatwo jest przerysować postać i pozwolić sobie na zbyt dużą swobodę, ale Ogrodnik odnajduje w tym odpowiedni balans. Bardzo dobrze wypada też Piotr Trojan w roli Patryka, chociaż ta postać krótko jest kontrapunktem dla Jana Kaczkowskiego. Jego przemiana następuje zbyt szybko, a przecież film trwa dwie godziny i można było zdecydowanie lepiej poprowadzić jego przemianę. Nie wiem czy to wina bardziej reżysera czy może scenariusz nie dał do tego okazji, ale tak samo słabo wypada pojawienie się Żanety (w tej roli Marta Stalmierska), miłości Patryka. Bardzo trudno powiedzieć o niej coś więcej; właściwie nie jest ona postacią w tym filmie i można mieć wrażenie, że znalazła się w nim wyłącznie dlatego, że obecna była w adaptowanej historii. Świetna kreacja Anny Dymnej.
Komentarze
Film średni, ale jakość rewelacyjna
kozacki film
jak wam się nie uruchamia player po rejestracji to otwórzcie stronę na nowo, u mnie pomogło
Bardzo świetny film polecam
Zakończenie mnie totalnie zaskoczyło :o
Mnie też :)
8/10
Dzięki za film, nigdzie go nie mogłam znaleźć
dobry polecam
Załaduj pozostałe komentarze...