
Top Gun: Maverick: Po ponad 30 latach w służbie amerykańskiej marynarki wojennej Pete „Maverick” Mitchell (Tom Cruise) jest tam, gdzie powinien być – na szczycie. Jest mistrzowskim pilotem, testującym najnowocześniejsze maszyny.
Kiedy staje na czele pilockiej spec-grupy szkolącej jej uczestników do udziału w misji, jakiej dotąd nie było, przychodzi mu spotkać się z porucznikiem Bradleyem Bradshawem (Miles Teller) o kryptonimie „Rooster”, synem jego przyjaciela oficera Nicka Bradshawa, kryptonim „Goose”, który przed laty zginął podczas jednej z misji. Maverick musi stawić czoła niepewnej przyszłości oraz duchom przeszłości. Mierzy się ze swymi lękami i demonami, czego kulminacją będzie ostateczne poświęcenie tych, którzy zostaną wybrani do misji.
Operator Claudio Miranda zwraca kamerę na zmaltretowane przeciążeniami twarze, montażysta Eddie Hamilton przebija efektowne ujęcia z kokpitu monumentalnymi dalekimi planami, z kolei reżyser Joseph Kosinski dba o to, by jak najlepiej zorientować widza w przestrzeni – znany z nieco anachronicznego technicznie oryginału chaos powietrznych zmagań staje się pieśnią przeszłości. Wspólnie zamieniają podniebny balet w opowieść o ciele pokonującym drogę do piekła i z powrotem. To piękna historia – zarówno w sensie technicznym, jak i emocjonalnym, gdyż dzięki inteligentnemu wykorzystaniu efektów cyfrowych granica pomiędzy ekspresyjnym aktorstwem a autentycznym strachem i ekscytacją jest praktycznie niezauważalna.
Tom Cruise oczywiście nie byłby sobą, gdyby oczekującej na przekazanie pałeczki młodzieży nie relegował do roli spacerującego na krótkiej smyczy terierka. Jako „żywa legenda” oraz „najszybszy człowiek na Ziemi” (tak, właśnie tak mówi się o nim w tym filmie) nie ma do millennialsów za grosz zaufania, więc największy kawałek torciku (to jest – najefektowniejsze powietrzne popisy oraz 24-karatowe powiedzonka) zagarnia dla siebie. W filmie roi się od autotematycznych mądrości w rodzaju: „Czas jest naszym wrogiem”. Albo: „Na wszystkich przyjdzie kiedyś pora”. Maverick ma z tego niezły ubaw. „Być może kiedyś przyjdzie – odpowiada z błyskiem w oku i półką wyszczerzonych białych zębów – „Ale nie dziś”. Kim jesteśmy, żeby się z nim spierać?
Komentarze
Film średni, ale jakość rewelacyjna
kozacki film
jak wam się nie uruchamia player po rejestracji to otwórzcie stronę na nowo, u mnie pomogło
Bardzo świetny film polecam
Zakończenie mnie totalnie zaskoczyło :o
Mnie też :)
8/10
Dzięki za film, nigdzie go nie mogłam znaleźć
dobry polecam
Załaduj pozostałe komentarze...